sobota, 31 grudnia 2011

ZDROWIA MIŁOŚCI SPEŁNIENIA MARZEŃ WSZELAKICH PO PROSTU WSZYSTKIEGO, CO NAJLEPSZE W 2012 ROKU


sobota, 24 grudnia 2011


Spokojnych, radosny, rodzinnych, śnieżnych ;), z mnóstwem wymarzonych prezentów świąt Bożego Narodzenia

życzą


Ania, Edyta i Adam


piątek, 23 grudnia 2011

Mamy za sobą kolejną nocną wizytę na dziecięcej izbie przyjęć, pierwszą wizytę u bardzo zmęczonego dyżurem okulisty i gwiazdkowy prezent dla Córki w postaci antybiotyku, a w radio kolejny raz złośliwie PIN się drze "świąteczny czas to radości czas"

Będzie kiedyś lepiej?

wtorek, 20 grudnia 2011

Hypnosie zabierz mnie w podróż

Nasza Córka jest w cichym spisku z Hypnosem i Morfeuszem!
Albo bogowie nas nie lubią!
Odkryliśmy to po kolejnej nocy z koncertem na dwa zdrowe niemowlęce płuca.
Nocne kołysanki mają co raz bardziej podejrzaną treść.
Kawy, kawy...

piątek, 16 grudnia 2011

Obudził mnie wczoraj telefon.
- Tylko się nie wygadaj siostra, przyjedziemy w sobotę rano - przeszedł od razu do sedna - pamiętaj to ma być niespodzianka. Jestem w pracy muszę kończyć. Ucałuj wszystkich.
To prawda! Nie wierzyłam! Mikołaj istnieje! Ten niespodziewany wigilijny gość, to nie były bajki!
Jednak wygadałam, ale tylko Mężowi. Nie wytrzymałam przecież do Polski! na Święta!!! przyjedzie Brat esz wraz z Córką, jej ulubioną już siedmiolatką!!!!!!!!!!!!!!!!!

Oj Bracie, Ty zawsze wiesz, co zrobić, żeby być w centrum uwagi ;))).

niedziela, 11 grudnia 2011

brrrrrrrrrr

Szablon bloga musi być jak krajobrazu za oknem.
Sypie. U Was też?

czwartek, 8 grudnia 2011

3 miesiące

temu w pewnym szpitalu trwały właśnie energiczne poszukiwania anestezjologa (doszło nawet do słów powszechnie uważanych za obelżywe). Adam trzymał mnie za rękę i opowiadał wszystkie możliwe dowcipy, niecenzuralne też. Lekarz, spożywając obok mnie sernik, tłumaczył neonatologowi, że Adam zasłużył żeby czekać na mnie w tym miejscu i bez względu na wszystko zobaczyć od razu Anię. Ja marzyłam tylko aby to wszystko nareszcie się skończyło, no i jeszcze o tym serniku, bo tak pięknie pachniał.

3 miesiące, 1/4 roku, 4,5 kg i w końcu rozmiar 56, mamy naszą Ankę (ze względu na nocne koncerty obecnie zwaną Piszczałką). Nie wiem, czy kiedyś przestanę uważać ją za największy cud jaki nas spotkał.

wtorek, 6 grudnia 2011

Trzy lata temu w godzinach wieczornych stałam się posiadaczką guli w gardle, nieco wilgotnych oczu i statusu narzeczonej, co było dla mnie niesamowitym zaskoczeniem (pewnie dlatego tak miło, pomimo okropnej zamieci i mrozu, wspominam tamten wieczór).
Ach ten szósty...

W tym roku zaspałam, zapomniałam napisać list do Mikołaja. Pewnie ma to jakiś związek z bujnym nocnym życiem prowadzonym od kilku dni przez Córkę. On jednak przyjechał, ale zamiast sani pod oknami stanął srebrny wóz z którego wysiadł brzuchaty człowiek z siwą brodą (może nie aż tak długą jak w książkach). Świat idzie do przodu, w kwestii prezentów też. W ubiegłym roku od tego brodacza dostałam wielkiego czekoladowego mikołaja, w tym ogromne paczki pieluch w gatunku ostatnio preferowanym przez Córkę, ach życie. Do Anki też przeszedł Mikołaj - z powodu niecierpliwości matki już parę dni wcześniej ;). Dostała kurnik. Biedne dziecko, od początku z wariatami.





Wiecie może, czy szanowny Święty przyjmuje jeszcze jakieś listy last minute, bo kilka życzeń mam?

czwartek, 1 grudnia 2011

Mogę sobie ponarzekać? Proszę, bo ja dzisiaj muuuuuuuszę, inaczej się uduszę!
Zbierało się i zbierało.
W szpitalu, w przychodni, w sklepie, znajomi, nieznajomi, dwie sąsiadki z bloku obok, sprzedawczyni z warzywniaka (dzisiaj). Słyszę: ILE MA MIESIĘCY? i wiem, że za chwilę usłyszę: ALE ONA MAŁA!.
Co wszyscy z tą wielkością! Jak nie wzrost to waga. Niedługo zacznę kłamać, żeby mieć święty spokój. Ludzie, bo ja w kompleksy i zgryzotę popadam, które potem muszę tłumić przy pomocy Raffaello i Inki karmelowej.
O szale na punkcie tych wymiarów w żadnej książce o dzieciach nie było, a coś tam zdarzyło mi się przeczytać.

A co tam, dla nas i tak Królowa jest tylko jedna: