wtorek, 28 września 2010

28 września 2009 r., a był to poniedziałek, w okolicach godziny BARDZO porannej zadzwoniłam do przyjaciela mojego:
- No rzesz ja pie...dole, ja w sobotę wychodzę za mąż!!!
- Tak, słyszałam o tym, nawet będę Twoim świadkiem. Szybko sobie to uświadomiłaś.
Po czym ziewnęła i się rozłączyła, a ja dalej myślałam ;) i z wrażenia pomyliłam autobusy i tylko 40 minut spóźniłam się do pracy, przez co do końca tygodnia szanowny Szef przyjeżdżał po mnie rano, bo twierdził, że jakaś taka nieprzytomna jestem ;), a ja po prostu, po 6 miesiącach uświadomiłam sobie, że wychodzę za mąż.

Dzisiaj jest 28 września i tak jak rok temu pada okropny deszcz, ale nikomu nie przeklinałam rano w słuchawkę, a mąż zawiózł mnie do pracy...

sobota, 25 września 2010

Usiadłam przy biurku, głowę podtrzymuję ręką, aby móc patrzeć w monitor. Z radością skorzystałam ze sposobności, iż szanowny mąż Adam udał się z naszą nową, chwilową współlokatorką, lat sześć na spacer i opuściłam areszt łóżkowy.
Zapał był zgubny, już z tęsknotą patrzę na różową flanelową pościel.
Idę chorować dalej w moim LABORATORIUM, bo szanowny mąż uznał, że bakterie są wszędzie i lepiej wyczyścić, każdą półeczkę, każdy panel, nawet najmniejszy kafelek ;)

wtorek, 21 września 2010

restart

Start ->wyłączmy się ->i uruchomiliśmy się ponownie, po weekendzie :)
Hibernowaliśmy się w miejscu, gdzie hałasować możemy tylko my:)



przywitaliśmy się z jesienią:








dostałam kwiatki (darczyńca zażądał wielkiego podziękowania ;))



i coś jeszcze ;)




od szanownego męża Adama.



My tam kiedyś zamieszkamy! Na pewno!

Gdzie jest esz?

wtorek, 14 września 2010

Wsiadła do autobusu esz z liściem na głowie i nikt jej nie poratuje, nikt jej nic nie powie :)tralalala

dokładnie to z gałązką z listkami trzema, jasnobrązowymi, które teraz zdobią kubek z długopisami na moim pracowniczym biurku :)

A u Was jak z objawami jesieni?

piątek, 10 września 2010

Miłość co jest miłością

nigdy nie jest grzechem

nocą rano w południe wieczorem

nawet zwykła wariatka

co zawsze nie w porę


choćbyś na nią się krzywił po kryjomu

jeżeli nie kochasz - nie wrócisz do domu


J.Twardowski


Jest smuto, bardzo smutno. Niektórych wydarzeń zapomnieć nie mogę. To dla mnie za dużo, o wiele za dużo...

środa, 8 września 2010

Arktyka welcome to

Ciężko jest wstać rano, gdy wskazanie termometru pokojowego wynosi 11 stopni.
Czarna liściasta herbata z cytryną podana na zachętę nico ośmiela mnie - porannego marudera, ale ta pościel jest taka ciepła i puchata...
Mogę od poniedziałku nucić przebój bloku nr 15 z niedziałającym systemem grzewczym:
"Arktyka welcome to" - prawdziwy hit tego tygodnia :))

piątek, 3 września 2010

Znów nadeszła jesień - pomyślałam stojąc z kubkiem kawy w oknie i pomachałam mężowi na pożegnanie, gdy spadający z drzewa liść spoczął na mojej głowie ;)
Jesień: czas postanowień, zmian i wspomnień...

Jesienią najpierw poznałam najlepszego na świecie przyjaciela, a potem za sprawą tego pierwszego poznałam najwspanialszego męża na świecie, jesienią (ale trochę później) wiedziałam, że zostanę z nim na aż do śmierci.