wtorek, 25 lutego 2014

Ciemną nocą...

Jeżeli Syn obudzi się w nocy na posiłek, to resztę nocy przesypia z nami. Wojtek zajmuje połowę łóżka, my kompresujemy się na pozostałej części. Nie przeszkadza nam to.
Co jakiś czas nad ranem, Córkę odwiedzają nielubiane  plotflory*, ratunkiem wtedy jest łóżko rodziców, a dokładnie zajmowana przez nich połowa. Przyjmujemy to z pokorą, chcąc się wyspać.
Razem z Anią do łóżka trafiają: miś zwany Uszatkiem, biedronka Tola (która stała się dla Córki bóstwem), kołdra i poduszka w misie a na koniec prześcieradło.
Po wrzuceniu całego niezbędnika Ania gramoli się po nas ze słowami: "posuń się koło Totusia"**, następnie całuje brata śpiewając "aaa to ti ta"*** i zasypia.
I tak co kilka dni.
Występują odstępstwa od tego schematu. Ubiegłej nocy, kiedy o czwartej nad ranem przybyła do nas z niezbędnikiem, nie zastawszy Brata, który wzgardził nocnym posiłkiem, kategorycznie zażądała przyniesienia go. Dała się udobruchać dwukrotnym opowiedzeniem "Na straganie" i wróciła do swojego łóżka.

Ciekawie jest.

* potwory mieszkające prawdopodobie pod łóżkiem w skrzyni na pościel
** posuń się skierowane jest do mnie,spanie koło Brata jest atrakcją i biada temu, kto będzie z uważał inaczej
*** aaa kotki dwa


środa, 12 lutego 2014

Czy tylko mnie odpowiedzialność za moje dzieci przeraża?
Znajduję się pomiędzy mysią a czarną dziurą.
Życie wypełniają nam wizyty, bynajmniej towarzyskie, bo tych to ostatnio jakoś mniej. Kalendarz zapełniony po brzegi i czasu dla Męża jak na lekarstwo.
Zamiast wolnych ferii dodatkowe zlecenia, bo rehabilitacja.
Zamiast zwolnienia lekarskiego dodatkowy gripex, bo wolne dni przydają się na siedzenie w gabinetach.
Na pewno będzie lepiej z każdym dniem. Przywykniemy, lepiej zorganizujemy domowe życie.
Byle do wiosny?