poniedziałek, 25 października 2010

jeśli jest poniedziałek , to jestem niewyspana

ponieważ był weekend, ponieważ odwiedziłam teściów mych, ponieważ trzeba było odreagować i głowa dzisiaj taka ciężka...
Poniedziałkowy zły humor najlepiej poprawić w salonie fryzjerskim, bo głowa zaczyna przypominać szczotkę ;)



i jeszcze szanowna najlepsza z przyjaciół odebrała w sobotę dyplom :) cieszę się ogromnie i z dumy pękam :)

poniedziałek, 18 października 2010

mówcie mi Ogr

Wstając rano z łóżka i ubierając pośpiesznie na grubą zieloną piżamę szlafrok, na to zielony ogromny polar szanownego męża Adama, na stopy grube skarpety niezwykle jaskrawe zielono-różowe i wrzosowe, ogromnie włochate kapcie (rocznicowy prezent od szanownego męża Adama), zwane przez nas muppet show, uświadomiłam sobie, że jestem Ogrem. Tylu warstw nawet Shrek by mi zazdrościł.
Ja na prawdę kocham jesień. Gdy idę do pracy ledwo hamuję się, aby nie tarzać się w złotych liściach, zachwycam się złotymi odcieniami porannego słońca, czerwono - pomarańczowym drzewem obok przystanku (och, ach), ale te arktyczne temperatury w mieszkaniu doprowadzają mnie do szału. Czekam do wiosny lub uszczelnienia okien i odpowietrzenia kaloryferów, kiedy to zmienię się w piękna Fionę, a tymczasem pozostaje mi przywdzianie kolejne warstwy.

czwartek, 14 października 2010

jesień, jesień, złote liście spadają z drzew

Rano idę przez park:


na chwilę przestaje myśleć o problemach tylko sunę wśród liści:


Jednak do pracy pójść trzeba. Podpisać się na liście i uśmiechać się, czasem bardzo udając, że ja przecież żadnych problemów nie mam, ja taka szczęśliwa jestem.
Na szczęście ukradkiem mogę spoglądać przez okno na park:


i odliczać godziny (szkoda że nie minuty) aż pójdę przez niego z powrotem do domu.

Dzisiaj jest dzień nauczyciela i już zdążyłam porozkładać życzenia najlepszemu nauczycielowi (który o zgrozo, może dzisiaj do oporu spać zakopany w pościeli).
Życzenia pozostawiłam na i w lodówce, w chlebaku i na poduszce, ale najważniejsze nieedukacyjne wysłałam smsem, po prostu spełnienia jednego marzenia...

piątek, 1 października 2010

uśmiechajmy się

Każdy pierwszy piątek października jest dniem uśmiechu - usłyszałam o 6.05 z Radia Zet, więc suszę ząbki, szczerzę się, uśmiecham bezwstydnie.

Suszę ząbki na całego, bo 1 października, będąc na drugim roku studiów, gdy wychodziłam z dziekanatu zderzyłam się (dość boleśnie) z pewnym przystojnym osobnikiem o niesamowicie brązowych oczach...ach te jego oczy :)