czwartek, 15 listopada 2012

Przeżyłam niezliczone ilości wizyt u okulistów w moim, już prawie trzydziestoletnim, życiu. Znosiłam do rozpadu kilkanaście par okularów (rodzice z przekąsem twierdzą, że w niemowlęctwie i przedszkolu zaliczyłam kilkaset ;). Przeżyłam pierwsze kroki Męża jako okularnika, a nie były to łatwe chwile ;).
"Przeżyłam" to duże nadużycie, przecież ja te moje bryle bardzo lubię, ale, ale ...
wizja wady wzroku u Ani przeraża.
Po dzisiejszej okulistycznej wizycie (nie pierwszej w życiu Córki) rozważamy wszystkie za i przeciw i dalej trudno podjąć decyzję.
Szkoda, że nie możemy poznać zdania Ani w tej sprawie.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Jak październik, to zmiany

Najpierw ktoś oświadczył, że z przyjemnością mnie zatrudni.
Przeglądając program nauczania obchodziliśmy TRZECIĄ rocznicę.
Jak wyszłam z pierwszego szoku, wręczono mi identyfikator z napisem wykładowca i wskazano salę.
Poszłam, rozgadałam się, przeżyłam.
Identyfikatora nie noszę ;), ku rozpaczy pani sekretarki.
Ania październik  przywitała chorobą i tak jest do dzisiaj, tylko antybiotyki i choroby się zmieniają.
My siwiejemy.
A potem rozbiliśmy samochód.
A potem (proszę o fanfary, oklaski Panie i Panowie) 

Ania 
poszła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



I skończył  się październik :)