Nie narzekam, akceptuje, przez 30 lat przywykłam.
W niedzielę stojąc na tyłach kościoła trzymałam kciuki za mojego już ośmioletniego chrześniaka bladego z przejęcia i za nas oby się udało a jak się szczęśliwie zakończy, to recydywy już nie będzie - obiecałam już i tak bardzo łaskawej dla nas Opatrzności.
Wieczorem od zgiełku uciekłam do ogrodu. Usiadłam obok ulubionej ciotki.
- Nigdy nie pomyślałam, że żałuję choć tak bardzo się bałam - powiedziała spokojnym głosem matka pięciorga, dla mnie wzór cierpliwości i miłości - przybędzie wam trosk, siwych włosów i radości.