piątek, 31 lipca 2009

weekendowo

Koniec pracy na ten tydzień. W końcu przede mną całe dwa długie dni i za chwileczkę wyprawa z moimi ulubionymi A i A. Można odetchnąć z ulgą - uwielbiam piątki (zwłaszcza kiedy pomyślę, że przede mną są jeszcze 2 dni). Niedziela jest już kiepska, bo po niej następuje poniedziałek (ałek) i znowu o 6.00 odezwie się budzik.

środa, 29 lipca 2009

ale jak to??

Dzisiaj odebrałam zaproszenia na mój własny, prywatny, osobisty, po prostu mój ślub.
Są śliczne - choć wybrane szybko, bo czas nas gonił. Takie jak chcieliśmy skromne, eleganckie (tak stwierdziła nasza świadkowa - czyli opinia może być nieobiektywna) i od razu z nazwiskami osób zaproszonych, cobyśmy nie musieli bazgrać :-P. Nic tylko się cieszyć, ale...............
Ale jak to?? Przecież ja wciąż czuję się małym dzieckiem, małą córeczką tatusia. Lubię książki dla dzieci i uwielbiam z małą M. oglądać misia uszatka, marudzę jak mam zjeść obiad, a A. znosi moje fochy nad kotletem i wiecznie się spóźniam, i robię wszystko na ostatnią chwilę. Ja mam mieć MĘŻA?? Takiego przez duże M. - od jednego dnia aż do śmierci.
Troszczyć się i dbać o rodzinę, bez względu na okoliczności i samopoczucie?????

Ale i tak cieszę się :-))))))

wtorek, 28 lipca 2009

THE BEGIN

Namawiana, zachęcana postanowiłam spróbować, a co mi tam.