poniedziałek, 16 lutego 2015

przecież ta zima kiedyś musi minąć

Były święta, po których niesmak pozostał na długo i postanowienia:
1. z teściami spotkam się gdzieś w okolicach czterdziestego roku życia Wojtusia, ale dzięki temu bardzo doceniłam własnych rodziców ;) - Mąż nie zgłasza sprzeciwu
2. nigdy nie dać odczuć żadnemu z naszych dzieci, że
3. z kiejem przywitam każdego kto zbliży się do moich dzieci z  czekoladą lub orzechami (ach ach jak cudnie wygląda SOR w święta)
4. nastepne święta spedzimy gdzieś bardzo daleko we czwórkę


Potem styczeń więc ferie. Poczułam sie prawie jak dziecko. Dwa tygodnie na nadrobienie wszystkiech zaległych wizyt, badań. Czekam na wakacje i tym razem wyłącze telefon dopiero w okolicach połowy sierpnia (o ile będą checie jeszcze ze mną współpracować :)).


W lutym wzbogaciliśmy się o astmę Wojtusia, podejrzewaną od dawna mamy teraz czarno na białym, ale jakoś nam nie ulżyło. Przeżyliśmy też testy alergiczne Ani i przywitaliśmy ją w rodzinnym klubie smarkaczy, a przezyliśmy to chyba my bo nasz prawie trzy i pół latka dzielnie siedziała na kolanach i bardziej ciekawiło ją czy lakarz jak skończy ją oznaczać i kłuć narysuje jej w końcu tego kotka na policzku.


Po uroczo kaszląco - kichającym weekendzie muszę udać się do lekarza. Od czasu ciąży nie byłam na L4 i pora to zmienić, a za 27 minut solidarnie wraz z Ojcem Adamem mamy zameldować się w poradni psychologiczno - pedagogicznej, ale o tym innym razem

środa, 24 grudnia 2014




Wesołych Świąt



sobota, 13 grudnia 2014

Lekarz jeden, dwa i trzy mówili, że zobaczymy, że to mało prawdopodobne, może jak skończy dwa lata
Z uporem powtarzaliśmy, ćwiczyliśmy. Czasem bolały ręce, czasem gardło.
Śpiewałam kołysankę, a potem łza spływała po policzku, bo podobno nie usłyszy.
Skończył rok, złapał  szczebelki i choć bardzo chwiejnie, to wstał.
Bohater