piątek, 30 kwietnia 2010

wiosna ach to ty

Przyszła ciepła, słoneczna, wiosna, a wraz z nią tony pyłków.
są wszędzie: w domu, w pracy, w drodze z/do pracy, WSZĘDZIE.
Nie widzę, nie czuję, kicham i kaszlę.

Z dumą (że udało nam się wytrzymać) i nieskrywaną przed otoczeniem radością zaczynamy dzisiaj z szanownym mężem Adamem obchody zakończenia tego TIT* kwietnia.
Najgorszego jaki pamiętam, z natłokiem problemów i zmartwień.
Na obchody serdecznie zapraszamy :).

jutro przyjdzie maj i zrobi się tak pięknie :). Uwielbiam maj na równi z październikowymi złotymi liśćmi.

*wstawić którekolwiek ze znanych słów, powszechnie uznawanych za obelżywe

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

krzyki ze łzami w tle

Po raz pierwszy w pracy oberwałam...
Po raz pierwszy na mnie NAWRZESZCZANO...
Po raz pierwszy w pracy poleciały łzy...
Po raz pierwszy w życiu musiałam czyścić zamazane od łez okulary...
Po raz pierwszy życzę pracy w tym miejscu i z tym człowiekiem najgorszemu wrogowi...
Dzięki Bogu, że istnieje Szef, który potrafi bez osobistych sympatii ocenić sytuację nie zważając na krzyk w postaci: "co z tego, że ONA ma racje, gówniara jedna..." (ta ona to ja we własnej osobie.
Dzięki Bogu za najlepszą z przyjaciół, która w pracy mogła odebrać telefon, za nim zdążyłam złożyć podanie o zwolnienie.

Dzisiaj Szef nie pytał o nic, ale jutro przyjdzie mi wszystko wyjaśnić i chyba uczynię to w ogromnych okularach przeciwsłonecznych i arsenałem laków uspokajających (ciekawe, czy można jakieś nabyć bez recepty i to szybko).

piątek, 23 kwietnia 2010

W pracy przywitała mnie zadyma - kłótnia na temat wywiadu z pewnym politykiem, pewnej partii, na temat niedawnej tragedii. Nie ma nic gorszego niż 4 kłócących się mężczyzn.
Chyba zaszyje się w ciemnym kąciku z kubkiem kawy i przeczekam do 15.00.
Jestem po stronie szanownego męża Adama, który wczoraj wieczorem stwierdził:
- dla mnie polityka jest jak parówki, wolę nie wiedzieć co ma w środku.

W torebce mam "Szóstą klepkę", wykopaną podczas porządków w moim starym pokoju i nie zawaham się czytać jej dzisiaj ukradkiem, a co! Raz w miesiącu chyba mogę być leniuchem?

niedziela, 11 kwietnia 2010

miał to być samotny weekend, ale nie jest samotny tylko smutny, bardzo smutny...

piątek, 9 kwietnia 2010

samotny weekend

Trudno jest oderwać się o 6.15 od placów szanownego męża Adama zwłaszcza, gdy ów mąż zostawia mnie na cały weekend :( w celu dręczenia studentów. Cel szczytny, przecież trzeba szerzyć informatyczną wiedzę.
Dość szybko pojawiającą się tęsknotę (zjawisko to, w moim przypadku przyjmuje różne wielkości wskazania, w zależności od pory dnia) można delikatnie zmniejszyć za pomocą telefonu, ale w takie weekendy występuje o wiele gorsze zjawisko: gdy jestem sama, w naszym domu grasują dzikie bestie, baboki i dytko (one na pewno tylko czekają aż Adam opuści mieszkanie!)
Potrzebuje jakiegoś sposobu na samotny weekend/ewentualnie pogromcy duchów!

czwartek, 8 kwietnia 2010

spacerowa wiosna tralala






Las nadal jesienno - zimowy hmmmmmm