poniedziałek, 26 kwietnia 2010

krzyki ze łzami w tle

Po raz pierwszy w pracy oberwałam...
Po raz pierwszy na mnie NAWRZESZCZANO...
Po raz pierwszy w pracy poleciały łzy...
Po raz pierwszy w życiu musiałam czyścić zamazane od łez okulary...
Po raz pierwszy życzę pracy w tym miejscu i z tym człowiekiem najgorszemu wrogowi...
Dzięki Bogu, że istnieje Szef, który potrafi bez osobistych sympatii ocenić sytuację nie zważając na krzyk w postaci: "co z tego, że ONA ma racje, gówniara jedna..." (ta ona to ja we własnej osobie.
Dzięki Bogu za najlepszą z przyjaciół, która w pracy mogła odebrać telefon, za nim zdążyłam złożyć podanie o zwolnienie.

Dzisiaj Szef nie pytał o nic, ale jutro przyjdzie mi wszystko wyjaśnić i chyba uczynię to w ogromnych okularach przeciwsłonecznych i arsenałem laków uspokajających (ciekawe, czy można jakieś nabyć bez recepty i to szybko).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz