poniedziałek, 18 października 2010

mówcie mi Ogr

Wstając rano z łóżka i ubierając pośpiesznie na grubą zieloną piżamę szlafrok, na to zielony ogromny polar szanownego męża Adama, na stopy grube skarpety niezwykle jaskrawe zielono-różowe i wrzosowe, ogromnie włochate kapcie (rocznicowy prezent od szanownego męża Adama), zwane przez nas muppet show, uświadomiłam sobie, że jestem Ogrem. Tylu warstw nawet Shrek by mi zazdrościł.
Ja na prawdę kocham jesień. Gdy idę do pracy ledwo hamuję się, aby nie tarzać się w złotych liściach, zachwycam się złotymi odcieniami porannego słońca, czerwono - pomarańczowym drzewem obok przystanku (och, ach), ale te arktyczne temperatury w mieszkaniu doprowadzają mnie do szału. Czekam do wiosny lub uszczelnienia okien i odpowietrzenia kaloryferów, kiedy to zmienię się w piękna Fionę, a tymczasem pozostaje mi przywdzianie kolejne warstwy.

1 komentarz:

  1. Heh Twój post przypomniał mi, jak kiedyś mój tatko widząc mnie w zielonej maseczce krzyknął - OShrek, Shrek w łazience hehe :)
    Ściskam mocno

    KASIA

    OdpowiedzUsuń