sobota, 25 września 2010

Usiadłam przy biurku, głowę podtrzymuję ręką, aby móc patrzeć w monitor. Z radością skorzystałam ze sposobności, iż szanowny mąż Adam udał się z naszą nową, chwilową współlokatorką, lat sześć na spacer i opuściłam areszt łóżkowy.
Zapał był zgubny, już z tęsknotą patrzę na różową flanelową pościel.
Idę chorować dalej w moim LABORATORIUM, bo szanowny mąż uznał, że bakterie są wszędzie i lepiej wyczyścić, każdą półeczkę, każdy panel, nawet najmniejszy kafelek ;)

1 komentarz: