temu w pewnym szpitalu trwały właśnie energiczne poszukiwania anestezjologa (doszło nawet do słów powszechnie uważanych za obelżywe). Adam trzymał mnie za rękę i opowiadał wszystkie możliwe dowcipy, niecenzuralne też. Lekarz, spożywając obok mnie sernik, tłumaczył neonatologowi, że Adam zasłużył żeby czekać na mnie w tym miejscu i bez względu na wszystko zobaczyć od razu Anię. Ja marzyłam tylko aby to wszystko nareszcie się skończyło, no i jeszcze o tym serniku, bo tak pięknie pachniał.
3 miesiące, 1/4 roku, 4,5 kg i w końcu rozmiar 56, mamy naszą Ankę (ze względu na nocne koncerty obecnie zwaną Piszczałką). Nie wiem, czy kiedyś przestanę uważać ją za największy cud jaki nas spotkał.
Nie przestaniesz... Ona już zawsze będzie Waszym cudem :) Pięknym cudem! ;)
OdpowiedzUsuńDziecko zawsze jest cudem :)
OdpowiedzUsuńCałusy dla Ani! :))))
OdpowiedzUsuń