środa, 10 sierpnia 2011


Odliczać przestałam :), skoro dobrnęłam do tego momentu w wersji 2w1, to po co zaśmiecać swoją głowę matematyką.
Po zadowalającej wizycie u lekarza dostałam wczoraj od szanownego Męża Adama mnóstwo nektarynek, limonek i truskawkowe, imieninowe szaleństwo:



Dobrze, że w ciąży można mieć różne zboczenia żywnościowe, bo jak inaczej wytłumaczyłabym gościom, że zamiast popcornu do filmu najlepiej smakują limonki w plasterkach, koniecznie bez cukru! ;)

5 komentarzy:

  1. Esz, Słońce najlepszego z okazji imienin :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, jaki pyszny pucharek ! Mniam... Najlepszego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym oto sposobem nabrałam gigantycznej ochoty na limonki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bleee, jak Ty to przełknęłaś? Na samą myśl dostałam ślinotoku. Fajnie, że już dobrnęliście do momentu, kiedy możecie spokojnie oczekiwać na Wasze maleństwo. Trzymam dalej kciuki za tym razem szybką i najmniej bolesną akcję porodową...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślicznie wyglądasz... zapomniałam dodać :)

    OdpowiedzUsuń