Odliczać przestałam :), skoro dobrnęłam do tego momentu w wersji 2w1, to po co zaśmiecać swoją głowę matematyką.
Po zadowalającej wizycie u lekarza dostałam wczoraj od szanownego Męża Adama mnóstwo nektarynek, limonek i truskawkowe, imieninowe szaleństwo:
Dobrze, że w ciąży można mieć różne zboczenia żywnościowe, bo jak inaczej wytłumaczyłabym gościom, że zamiast popcornu do filmu najlepiej smakują limonki w plasterkach, koniecznie bez cukru! ;)
Esz, Słońce najlepszego z okazji imienin :*
OdpowiedzUsuńOoo, jaki pyszny pucharek ! Mniam... Najlepszego ;)
OdpowiedzUsuńTym oto sposobem nabrałam gigantycznej ochoty na limonki :)
OdpowiedzUsuńBleee, jak Ty to przełknęłaś? Na samą myśl dostałam ślinotoku. Fajnie, że już dobrnęliście do momentu, kiedy możecie spokojnie oczekiwać na Wasze maleństwo. Trzymam dalej kciuki za tym razem szybką i najmniej bolesną akcję porodową...
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz... zapomniałam dodać :)
OdpowiedzUsuń