wtorek, 5 kwietnia 2011

Po wizycie u lekarza uspokajam się. Na kilka dni.
13 (jaka ładna liczba) kilogramów mniej od stycznia nie pozostało obojętne dla mnie, bo Ludzikowi zdaje się to nie zaszkodziło, tak twierdzi lekarz, który już kilkakrotnie z podejrzliwym spojrzeniem pyta mnie, czy w ukryciu nie stosuje jakiś diet odchudzających (no pewnie o niczym innym nie marzę!).
Jem, tzn. staram się jeść, Mąż dzielnie przynosi smakołyki, przypomina o kanapkach do pracy i warzywnych sokach (brrrr).
I tak minęło tygodni 15 :)

Nowe miejsce zamieszkania oddaliło mi przystanek autobusowy znacznie, ale jak mnie to cieszy (sic!): bo te drzewa tak ładnie wyglądają i rzeka szumi, i te stare kamienice takie piękne*, coś/ktoś najwidoczniej okulary pomalował mi na różowo :).
Jest już wiosna i wszystko będzie dobrze.

*tylko autobusy są czerwone i brudne jak zwykle.

1 komentarz: