środa, 5 sierpnia 2009

weekend był i sie zmył

Taaaa i pozostawił po sobie niekoniecznie miłe wspomnienia.
Zielona Góra (jak zwykle) nas zachwyciła.
Mój najważniejszy A. właściwie się z nią żegnał po latach studiów, a drugie ulubione A. zostało zabrane do towarzystwa bo z nią zawsze świetnie.
Zabawa była przednia :-)))










Weekend (jeżeli rozumieć go jako wolne - od - pracy i wstawania - o - 6 rano) przedłużył się o jeden, nieplanowany dzień.
Drugie A. było w szpitalu więc zostałam zmobilizowana do spełnienia obowiązków "siostry z wyboru". Chociaż ciężko jest żartować, śmiać się, pocieszać i udawać "że nie ma się czym przejmować". Podczas gdy ma się ochotę płakać - do tego przydało się drugie A. po powrocie do domu.
Widok A. znikającej za drzwiami z napisem "Blok operacyjny" staram się wymazać jak najszybciej z pamięci, tak jak i to czekanie na nią. A teraz z A. pocieszam A.
i wszystko musi być dobrze i już :-)))))