wtorek, 4 stycznia 2011

jaki Nowy Rok taki cały...

Wyburczałam sobie z rana pod nosem: "jaki cały rok, taki tit Nowy Rok".
Coś w tym przysłowiu chyba inaczej było - usłyszałam znad drugiego biurka.
A właśnie, że nie!
Ja się nie zgadzam, ja protestuję!
I na pewno znajdę kogoś kto nie chce TAKIEGO roku 2011.
Ale najpierw wyjaśniam swoje STANOWCZE stanowisko w tej sprawie.
Wieczór sylwestrowy był przyjemny, zabawny, z lekkim szumem w głowie ;) spowodowanym przez Andziowe drinki ;), były wybuchy petard i Szanowny Mąż Adam biegający przez trawniki z zimnymi ogniami w dłoni.
Ale po północy, po tej cholernej magicznej godzinie 12.00 wrrrrrr...
Wczesny noworoczny poranek spędziłam na pogotowiu ratunkowym, wychwalając wynalazek jakim jest ketonal. A piękną datę 2011-01-01 zobaczyłam na świeżutkim zaświadczeniu wystawionym przez lekarza (któremu szczerze współczułam pracy w taki dzień).
- No to na zdrowie - rzekła Pielęgniarka, wbijając się bez ceregieli w mój pośladek. Hmm, czy to był mój pierwszy toast w 2011 roku.
Resztę dnia przeżyłam bardziej we śnie niż na jawie i dałam się ogrywać w Scrable. Wrrrrrr

Nieco późno, ale najmocniej jak mogę, życzę Wam w tym 2011 (z przedłużeniem na lata następne) przede wszystkim zdrowia i miłości, a reszta jakoś się sama ułoży.


Mina lekarza, który zobaczył moich towarzyszy oraz Anię robiącą zdjęcie dacie na moich receptach, bezcenna.

5 komentarzy:

  1. Ja tez prawie, że przywitałabym Nowy Rok w szpitalu :/ . Miałam duszności, serce kołatało, jak szalone i miałam wrażenie, że nie mogę oddychać i zaraz zemdleję.
    Ciężko było naprawdę. Później ryczałam ze smutku i bezsilności, ale na szczęście jakoś nockę przetrwałam. Następne dni też były ciężkie, ale siedziałam twardo na tyłku i nie pojechalam do szpitala. (nie lubię szpitali).
    Osttecznie biorę t. uspokajające i tak, jakby pomagają..

    Zdrówka Esz, zdrówka zyczę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, a co się stało?..

    Ja tam nie wierzę, że jaki Nowy Rok taki cały rok - oznaczałoby to brak chęci do wszystkiego przez następne 12 miesięcy, mój permanentny ból głowy i zupełny brak zapału do pracy mojego Męża - znaczy ciągłe się od niej miganie i szukanie wymówek ;) Oj, zginęlibyśmy w takim wypadku z brudu, głodu i skończyli pod mostem - i to już nie długo :P

    Spoko - Sylwester to tylko zmiana daty i (kolejny) pretekst do wdziania się w ładną kieckę i wypicia za dużej ilość alkoholu ;) I w Nowym Roku też nie ma nic wiążącego - ot, kalendarz się tylko resetuje dla ułatwienia życia ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja sylwestra spędziłam w pozycji leżącej z wszelakimi objawami grypy i zapalenia tchawicy.
    Ha! Ale odziana w pończochy, czarną sukienkę, perły i pełny makijaż :)
    Myślę, że stany chorobowe wywróżą nam świetny rok. Musi tak być! Życzę zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby teraz już było tylko lepiej :D Tego Ci życzę w Nowym Roku... A przy okazji zapraszam pod nowy adres: http://amaratta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No Esz. Moja Kochana cóż u Ciebie, jak zdrówko?
    Napisz, napisz :)

    OdpowiedzUsuń