piątek, 20 sierpnia 2010

oszczędzanie nie popłaca

W środowy wieczór w jednym z hipermarketów nabyliśmy razem z szanownym mężem Adamem odświeżacz do samochodu (ja chciałam o zapachu wiśni w czekoladzie lub jabłek z cynamonem, ale mąż Adam tradycjonalistą pod tym względem jest)- tak wiem, wiem pastjonująca opowieść.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby przyjemny dla oka pomarańczowy kwitek (podobno o zapachu egzotycznym, za zawrotną kwotę 1,99 za sztukę), po rozpakowaniu
i zawieszeniu w samochodzie nie doprowadził mnie do wymiotów - brrr jeszcze czuję ten zapach, szanowny mąż tylko pobladł nieco :).
Nawet starszy Pan, którego zabraliśmy na stopa, stwierdził:
- Jak w tym samochodzie dziwnie pachnie.
Kwiatek spoczął na dnie osiedlowego śmietnika, a ja ciągle czuje ten podobno egzotyczny zapach.

dzisiaj mam dosyć dorosłości i jej konsekwencji (chętnie moją komuś oddam), chcę kupować nowe zeszyty, kredki, długopisy i długo szukać nowego plecaka przecież zaraz będzie piękny kolorowy wrzesień :(

1 komentarz:

  1. Nic tak nie pachnie we wrześniu jak nowe zeszyty..

    I nic tak nie trąci zapachem jak odświeżacze do samochodu :))

    OdpowiedzUsuń