A wczoraj były imieniny, których nigdy nie obchodziłam :)
Jak już świętować to z radością, śmiechem, makao, pomidorami z bałkańskim serem i czerwonym półwytrawnym w kieliszkach od TEJ osoby, która życzyła nam 311 dni temu najwięcej szczęścia i miłości. Otrzymałam życzenia od których szybko miałam szkliste oczy, a w tle musiało być tylko to:
Od szanownego męża Adama dostałam dwie książki (a właściwie awizo na ich odebranie z poczty). Jedną poważną drugą trochę mniej - przecież jest sierpień i bez mojego zdziwienia mąż nabył "Idę sierpniową", co bym cichutko chowała ją w pracy pod gazetą wyborczą lub ukradkiem czytała w żółtym autobusie:)
Wszystkiego najlepszego imieninowego!!!
OdpowiedzUsuńJa też wszędzie z Idą :) Kilka dni temu wzięłam ją z pracy i przerzuciłam do auta. Na wypadek korków, aby czas wypełnić :)
Jest chyba moją ulubioną z Jeżycjady. Zwłaszcza jej początek. Uwielbiam jak podczas deszczowych klimatów robi serduszka na handel :)
moje ulubiona :)i choć znam ją prawie na pamięć, gdy zaczyna się deszczowy sierpień od razu muszę ją kolejny raz przeczytać. Podczas przeprowadzki wysłużony egzemplarz zaginął więc prezent od Męża bdb :)
OdpowiedzUsuńW takim razie wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuń