Zakończyliśmy październikową kampanię szpitalną.
Najpierw było o wadach wrodzonych,
później pojawił się temat wirusa,
skończyło się na bakterii, antybiotykach, igłach, kroplówkach, łzach, długich dniach i jeszcze dłuższych nocach.
Ania udowodniła, że jest najdzielniejszym człowiekiem jakiego znam i nie na darmo po Kimś odziedziczyła imię.
Ja oraz Adam dowiedzieliśmy się, że nie tylko w podczas studiów po kilku nieprzespanych nocach można funkcjonować, ba nawet pójść do pracy (Adam).
DO CHOLERY NIGDY WIĘCEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
* a wiecie, że Szczęście mierzy się też w kilogramach, zwłaszcza kiedy Szczęście osiąga nieosiągalne 3 kg - ach wtedy to jest Szczęście!!!
Myślałam o Was, zaglądałam, czekając na wieści... I doczekałam się :) Cieszę się, że już lepiej, że Ania taka dzielna - maluszki są bardzo dzielne. Teraz będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńmoja mała królewna, wiadomo że wszystko co najlepsze to co Ciotce kurczaczek odziedziczył ;)
OdpowiedzUsuń>>Marta - marzy mi się, żeby Anka już nigdy nie musiała udowadniać, że jest dzielna (dla nas i tak będzie - ach ten obiektywizm ;)).
OdpowiedzUsuń>>anita159 - Ciotko nadciągaj, Kurczak czeka
Nareszcie jakieś wieści. Normalnie myślałam o Was wczoraj. Ciesze się, że jesteście już w domu.
OdpowiedzUsuń