Pilnie potrzebny mi Gustaw czarnooki brunet o gęstych włosach z wielką kokardą w czerwoną kratę :). Tego misia dostałam, gdy po raz pierwszy jako dziecko musiałam zostać w szpitalu. Gustaw (z niewiadomego powodu zabroniłam wszystkim zdrabniać jego imię) wraz ze szmacianą lalką Wacławem towarzyszyli mi w najtrudniejszych momentach. Wczoraj wypłakałam się w zieloną poduszkę...
Gdy tylko mogę wtulam się w szanownego męża Adama (misia to On nie przypomina), a w pracy jedną ręką trzymam kciuki ;)i powtarzam: wszystko będzie dobrze, no rzesz k.... będzie dobrze i już i na pewno za te 14 bardzo długich roboczych dni okaże się, że w moim organizmie nic się nie nowo-tworzy.
Teraz Gustaw towarzyszy w trudnych momentach uroczej sześciolatce i dzisiaj tak jak rok temu powędrował z nią do przedszkola :)
Dzień Pluszowego Misia a dla mnie Dzień Imienin :D
OdpowiedzUsuńDziękuje Skarbie.
OdpowiedzUsuńCo do (...) nic się nie tworzy, nic, na pewno!!!
No ba! Musi być dobrze!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKciuk trzymany!
Przesyłam dużo ciepłych myśli!